Etyka w fotografii

Na kilku stronach, toczą się dyskusje dotyczące, dyskwalifikacji ukraińskiego fotografa, który wysłał swoje przerobione (ustawiane )  fotki na WPP.  Z własnego doświadczenia wiem , że „ustawianki”  to codzienna praktyka fotoreporterska. Przypomnę tylko fotkę K.Millera z Bukaresztu przedstawiającą  rumuńskiego żołnierza czytającego polską gazetę .

Sam też mam ten grzech (ustawianki) na sobie.  Kiedy okazało się, że niedouczeni fotoedytorzy Gazety Wyborczej (bo są też  tacy których darzę pełnym szacunkiem) wybierają fotki bez znajomości przedmiotu, postanowiłem zrobić fotkę pod zamówieni.  Te trzy fotki,  są specjalnie zaaranżowane pod gusta lub wymagania fotoedytorów GW.

Na giełdzie  w Warszawie,  w głównej sali na co dzień nie ma ludzi, nikt nie interesuje się wyświetlanym wykresem, ale fotoedytorzy o tym nie wiedzą, chcą dostać  fotki pokazującej emocje z powodu wzrostów lub spadków notowań.  Oszukując odbiorców mojej dziennikarskiej roboty ale sprzyjając gustom i wyobrażeniom fotoedytorów GW  zrobiłem fotki, które są pełnym oszustwem.

Facet został poproszony o zagranie jednoznacznej sceny i zrobił to znakomicie.

fot.JG

Z podziękowaniem dla Wojtka Druszcza

za odwagę. Mam nadzieję, że w zemście nie aresztują mu archiwum.

Materiał pochodzi ze strony miesięcznika PRESS

Nie wiem, dlaczego fotoreporterzy nie podnoszą buntu – pisze fotoreporter Wojciech Druszcz.

4 złote – taka suma wpłynęła na moje konto z największej spółki medialnej, Agory SA, wydawcy między innymi ”Gazety Wyborczej”. Pracowałem w ”Gazecie” przez kilka lat i pozostało tam po mnie spore archiwum zdjęć. ”Sądząc po sumie, jest to wycena za publikację w internetowym wydaniu gazety” – oświadczył mi kierownik działu foto. Nie drążyłem dalej sprawy, uznając, że nie chcę się narażać na upokarzające rozmowy. Jest to na razie najniższa wycena, o jakiej słyszałem, ale dla wydawcy ważne jest, że zapłacił, bo za darmo publikować nie wolno. Koszt przelewu bankowego był wyższy niż kwota, którą dostałem.
Nie bardzo wiem, do czego odnieść taką kwotę. Do ceny bułki i przejazdu metrem w jedną stronę? Ile takich zdjęć muszę zamieścić, żeby przeżyć miesiąc?

Chopinowskie wspomnienia

Było tak , na ostatni konkurs Chopinowski w październiku 2005 roku zostałem wysłany przez fotoedytorów GW. Akredytacja leżała w mojej przegródce na ogólnie dostępnej półce. Byłem podekscytowany i zadowolony  bo fotograficznie było to spore wyzwanie. W dniu przesłuchań, po pierwszej turze, pojechałem do filharmonii z nastawieniem, że akredytacja , ja i to co się będzie działo przyniesie ciekawy efekt. Po czterdziestu minutach pracy podszedł do mnie organizator konkursu i poprosił o akredytację . Gdy pokazałem mu dokument, zaprosił mnie do jakiegoś pomieszczenia i zapytał skąd mam przepustkę.  Okazało się ,  że dokument który posiadam jest dość prymitywnie sfałszowany. To był mój najgorszy dzień w pracy fotoreporterskiej. Ale do fotki z tego konkursu mam sentyment.

fot.JG

fot.JG

ągencja Magnum

Świat staje na głowie, dostałem dziś na służbowy adres reklamówkę agencji Magnum . Wygląda prawie tak samo jak dziesiątki innych propozycji z różnych agencji krajowych i zagranicznych.  Trochę mnie to przeraża bo to świadectwo postępującego upadku rynku fotografii nie tylko u nas ale i na świecie.

Z cyklu -aresztowane przez Wyborczą – SZYMANY

Helsińska Fundacja Praw Człowieka twierdzi, że ma dowody na wielokrotne lądowanie na lotnisku w Szymanach na Mazurach samolotów czarterowanych przez CIA. Więcej przeczytasz TU

W Szymanach latałem kilka tygodni po wybuchu afery. Chciałem zrobić fotki na lotnisku ale dziarska ochrona nie wpuściła mnie za ogrodzenie. Przy starcie do lotu pomagali mi miejscowi rolnicy razem z gromadką bardzo ciekawskich dzieci. Z góry nie zobaczyłem twarzy dwóch członków ochrony ale podejrzewam , że byli mocno zdziwieni widokiem fotografa na szmacie. Fotki teoretycznie aresztował szef działu foto Gazety Wyborczej  Piotr Wójcik.

fot.JG
fot.JG
fot.JG
fot.JG