Chopinowskie wspomnienia

Było tak , na ostatni konkurs Chopinowski w październiku 2005 roku zostałem wysłany przez fotoedytorów GW. Akredytacja leżała w mojej przegródce na ogólnie dostępnej półce. Byłem podekscytowany i zadowolony  bo fotograficznie było to spore wyzwanie. W dniu przesłuchań, po pierwszej turze, pojechałem do filharmonii z nastawieniem, że akredytacja , ja i to co się będzie działo przyniesie ciekawy efekt. Po czterdziestu minutach pracy podszedł do mnie organizator konkursu i poprosił o akredytację . Gdy pokazałem mu dokument, zaprosił mnie do jakiegoś pomieszczenia i zapytał skąd mam przepustkę.  Okazało się ,  że dokument który posiadam jest dość prymitywnie sfałszowany. To był mój najgorszy dzień w pracy fotoreporterskiej. Ale do fotki z tego konkursu mam sentyment.

fot.JG

fot.JG