Helsińska Fundacja Praw Człowieka twierdzi, że ma dowody na wielokrotne lądowanie na lotnisku w Szymanach na Mazurach samolotów czarterowanych przez CIA. Więcej przeczytasz TU
W Szymanach latałem kilka tygodni po wybuchu afery. Chciałem zrobić fotki na lotnisku ale dziarska ochrona nie wpuściła mnie za ogrodzenie. Przy starcie do lotu pomagali mi miejscowi rolnicy razem z gromadką bardzo ciekawskich dzieci. Z góry nie zobaczyłem twarzy dwóch członków ochrony ale podejrzewam , że byli mocno zdziwieni widokiem fotografa na szmacie. Fotki teoretycznie aresztował szef działu foto Gazety Wyborczej Piotr Wójcik.
jacek placek i Edi a może teraz kolej na Was na przedstawienie się i zaprezentowanie Waszych ogromnych kompetencji?
(…)Byłem szefem działów fotograficznych w dwóch wydawnictwach w latach 90-tych, prowadziłem własny zakład fotograficzny zatrudniający podwykonawców w latach 80-tych. Fotografuję od 1973r. Jestem członkiem ZPAF.
Zaległości już nadrobiłem i nie traktuję podwładnych jak śmieci.(…)
napewno nie?
Zapomniałem dodać, kompetencje szefostwa działu foto GW do zarządzania i redagowania albumów, najlepiej wyszły na wystawie w Zachęcie. 🙂
20 lat to bardzo dużo ale i mało , zależy jak wykorzystasz dany ci czas. Za 20 lat będziesz wiedział o 20 lat więcej niż dziś, to przecież normalne!
Możesz oczywiście porównywać dorobek Wójcika do mojego tylko mam prośbę nie podejmuj się porównywania moich albumów z albumem „Cyganie”, bo ten drugi pod względem tekstu jest znakomity szkoda tylko, że ktoś wpadł na pomysł wepchnięcia tam miernych fotografii. Zawsze możemy też porozmawiać o jakości materiału pt. „moda studniówkowa” choć do końca nie wiem czy ten „paw” tak się nazywał 🙂
Dodam jeszcze ze ja tez bym fotografowal od ’73, gdybym tylko byl o jakies 20 starszy niz jestem. Czy to znaczy ze za te 20 lat automatycznie bede mial jakies kwalifikacje zeby prowadzic dzial foto gdziekolwiek?
Nie piszesz w jakich wydawnictwach, wiec trudno mi sie do tego odniesc, choc oczywiscie sugeruje to, ze masz doswiadczenie na podobnym stanowisku. Bycie szefem nie jest jednak rownoznaczne z kompetencjami, a cala reszta nie ma z nimi nic wspolnego. ZPAF ma czlonkow wybitnych i przecietnych, ale co z tego? Nie mowiac juz o tym, ze prowadzenie zakladu fotograficznego w latach 80-tych to chyba troche historia z innej bajki. To wszystko pokazuje tylko to, ze nie siedzisz w fotografii od wczoraj i ze organizyjnie pewnie masz jedna lewa reke i jedna prawa, zamiast dwoch lewych – dokladnie o to mi chodzilo, bo podejrzewam ze to samo mozna powiedziec o Twoim bylym szefie, redagowal albumy, fotografowal od ilustam lat, itd.
Byłem szefem działów fotograficznych w dwóch wydawnictwach w latach 90-tych, prowadziłem własny zakład fotograficzny zatrudniający podwykonawców w latach 80-tych. Fotografuję od 1973r. Jestem członkiem ZPAF.
Zaległości już nadrobiłem i nie traktuję podwładnych jak śmieci.
Wybacz, ale to jest smieszne. Najpierw jestes piewca otwartosci i grasz w otwarte karty jednoczesnie krytykujac mnie za to, ze nie podpisuje sie nazwiskiem, a potem nie odpowiadasz na takie banalne pytanie. Zakladam wiec, ze odpowiedz musi byc kompromitujaca w jakis sposob, np. nie masz zadnych kwalifikacji z wyjatkiem takich jak Twoj byly szef – obydwaj jestescie po prostu fotografami, ktorych splot okolicznosci wywindowal na stanowiska. Gratulacje. Wojcik jeszcze po drodze przeszedl pewnie jakies szkolenia o tym jak sie odnalezc w korporacji, ale podejrzewam, ze i Ciebie to czeka, wiec szybko nadrobisz zaleglosci.
Ciekawy ten dialog z tobą Edi, ale jeśli pozwolisz nie umieszczę na moim blogu własnego CV. Mogę jedynie napisać czego nie zrobiłem i kim nie jestem a to daje mi możliwość bycia tu gdzie jestem.
Jesli dobrze rozumiem sam jestes teraz zastepca szefa dzialu foto w innym dzienniku. Idac tropem takich rozwazan, nalezaloby sie wiec spytac jakie to specjalne kompetencje posiadasz Ty sam, ze znalazles sie na takim stanowisku?
Gdybym snuł rozważania filozoficzne to miał byś prawo do szukania dziur, ale ja piszę o faktach. Jakie kompetencje ma szefowa działu foto GW? Jakie kompetencje ma Wójcik? To są tylko pytania ale odpowiedzi zapewne nie ma .
Nie chodzi mi o kliniczna paranoje, bo to mam nadzieje Ci nie grozi, ale naprawde z pozycji obserwatora czasem wyglada to dziwna mieszanke zlosliwosci i obsesji.
Mozesz byc krytyczny i niegrzeczny, ale upubliczniajac swoje poglady musisz tez liczyc sie z tym, ze ktos kto ma za duzo czasu wolnego w pracy, i do tego interesuje sie takimi branzowymi sprawami, bedzie to czasem rozbieral na czynniki pierwsze, zadawal niewygodne pytania i wytykal dziury w logice rozumowania.
Ale nie ma chyba obowiązku, bycia grzecznym i nie kontrowersyjnym. Mogę być irytujący i krytyczny?
Można krytykować własnych krytyków czy nie?
Jeżeli sugerujesz objawy paranoi to na miejscu będzie pytanie czyjej? Bo jeżeli mojej to po co uczestniczysz w wymianie poglądów z paranoikiem ? A może chodzi o twoją paranoję bo kto normalny chciałby pisać na blogu , który go irytuje swoimi uproszczeniami?
Pozdrawiam paranoicznie
Czekam na ksiazke. Nie wiem co dokladnie implikuje porowanie kynologiczne, ale zapewniam ze jestem czlowiekiem i nie zostalem wyslany przez nikogo, z wyjatkiem samego siebie. Po prostu irytuja mnie troche te Twoje uproszczenia i sposob w jaki zachowujesz sie tu i owdzie – ale szybka sugestia ze na pewno zostalem „naslany” jest niepokojaca, bo troche smierdzi metodami systemu z ktorym przeciez walczyles. Moze to objawa paranoi. Ktos kwestionuje to, co piszesz? Na pewno zostal „naslany”! Przez kogo? Przeciez wiadomo – przez Wojcika i przez krasnoludki.
Edi, a ty przypadkiem nie jesteś jednym z piesków wysłanym specjalnie do atakowania tych co o Agorze piszą bez cenzury?
1. Książka jest już w fazie wstępnej
2. boli mnie kręgosłup bo wywaliłem się na lodzie
3. jeżeli opisywanie rzeczywistości może być misją to mam misję
4. przedstawianie faktów nie jest insynuacją
Moze napisz o tym ksiazke albo chociaz przykuj sie do elewacji budynku jesli tak Cie to wszystko boli. Skoro Twoja zyciowa misja jest teraz ostrzeganie ludzi przed Agora, to moze chociaz zrob o tym bloga. Takiego z prawdziwego zdarzenia. Moze wtedy ktos na to odpowie – bo, jak sam widzisz, choc Twoj bylego szefa mozna owszem o rozne rzeczy oskarzyc, to przynajmniej nie zniza sie do poziomu insynuacji rodem z piaskownicy i nie odpowiada Ci publicznie.
smutna jest historia transformacji firmy Agora, w której w ostatnich latach dopuszczono do głosu ludzi pokroju Piotr Wójcik.
Dzięki takim ludziom coraz więcej osób mówi tak jak prokurator Święczkowski, który wstydzi się swoich związków z GW.
Moja historia jest bardzo prosta – pod koniec pracy w GW spotkałem się z powrotem prl-u. A to co się stało dalej tylko to potwierdza. Niszczenie ludzi to ” norma w naszej firmie” parafrazując tekst z kultowego filmu.
Ostrzegam wszystkich przed dzisiejszą Agorą .
Zastanawiam sie na ile powaznie to piszesz – rozumiem, ze musisz troche udramatyzowac swoja historie, ale jesli naprawde postrzegasz to w takich kategoriach, to jest to dosyc smutne.
Aresztowane bo nie są w publicznym obiegu i zostało wydane polecenie usunięcia ich z agencji gazeta. Muszą zostać uruchomione w drugim obiegu. Tak jak za komuny, jakiś dupek decydował czy coś może istnieć publicznie czy nie , gdy decydował, że praca jakiegoś X jest nie wygodna albo nie powinna być publikowana bo autor krytykuje system wycofywał ją z obiegu. Ale ludzie nauczyli się korzystać z drugiego obiegu. Filmy zwane „pułkownikami” funkcjonowały w drugim obiegu.
Niestety ja też muszę uruchomić drugi obieg , bo jak się okazuje dzisiejsza wyborcza stosuje te same metody co prl-owska cenzura.
Czyli, innymi slowy, wcale nie aresztowane i nie ma w ogole sprawy, tylko sie zachowujesz jakby byla?
Teoretycznie aresztowane – bo jak widać w praktyce należą do autora. Można czyjąś wartość intelektualną lub twórczość zablokować włożyć do zamrażalnika w ramach ideologicznej walki z zaplutym karłem reakcji albo w imię prymitywnej zemsty za głosy krytyki, ale nie można twórcy pozbawić związku z jego twórczością . Przed taką sytuacją ostrzegam moich kolegów z Gazety Wyborczej i radzę im jak najszybsze zabezpieczenie swojej twórczości przed działalnością prymitywnych ludzików.
Niszczenie ludzi ich dorobku, cenzurowanie i zemsta za krytykę to wszystko już było choć jak widać wraca. Na szczęście dziś jest internet i nie żyjemy w Chinach.A Wyborcza ze swoim „kierownikiem” działu foto nie jest jedyną alternatywą.
Co to znaczy ze zdjecia sa „teoretycznie aresztowane”?