legitkaimg_9044Wiem ,że moda i tak zwane trendy , są wyznacznikiem tego co niszowe grupy uważają za szczyt istnienia .

W fotografii widać to coraz częściej.

Na szczęście są ludzie dla których połączenie przeszłości z teraźniejszością z myślą o przyszłości ma nadal bardzo wielkie znaczenie.

Wczoraj dostałem razem z kilkudziesięcioma wspaniałymi ludźmi mały znaczek i legitymację . JESTEM Z TEGO DUMNY!!!!!

14 thoughts on “

  1. obserwator :) 30/06/2009 / 17:42

    Tylko pogratulować odwagi wszystkim wyróżnionym.

  2. guma 16/06/2009 / 19:57

    Adamie właściwie to fajnie że chcesz pisać na moim blogu swój pamiętnik sklepikarza. Może otworzyć ci osobne okienko gdzie mógł byś się prezentować ? Oczywiście wolał bym by twoja opowieść była bardziej prawdziwa, taka trochę bliższa realiom. No ale cóż nie jestem K.K. nie będę cię cenzurował.
    guma

  3. pstrykacz9 16/06/2009 / 19:10

    Pan Guma z Panem Kotkiem mogą się teraz pomyziać…

  4. Maciej S. 16/06/2009 / 14:40

    Czy sugerujesz, ze temat wpisu ma cos wspolnego z tym, o czym sie pisze w komentarzach? To chyba dosyc kontrowersyjna teza, biorac pod uwage aktywnosc Twoja i Jerzego Gumowskiego na paru innych blogach. Jest kilkanascie komentarzy, wiekszosc nie ma nic wspolnego z tym, o czym napisal autor… zaraz, zaraz…. skad ja to znam… cos mi to przypomina, ale nie wiem co…

  5. kotek z ogonkiem 16/06/2009 / 14:20

    Super! ładny medal 🙂

    post jest o znaczku.
    Teraz wy się zaczepiacie.
    nikt nie pogratulował
    Jesteście żałośni.

  6. pstrykacz9 16/06/2009 / 12:20

    Ja również. Nie wiem tylko czy Pan Guma z Saskiej Kępy chwyta te niuanse, tę czystą poezję.

  7. korczakov 16/06/2009 / 10:56

    Adamie, jestem Twoim fanem

  8. Adam Sulima 16/06/2009 / 09:30

    Ktoregos dnia przyszla do sklepu jedna pani. Najpierw udawala, ze chce kupic kilogram porow, ale ja od poczatku wiedzialem, ze cos jest nie tak. Ja od 20 lat walcze z takimi jak ona. Okazalo sie, ze zamiast zrobic u nas zakupy, ona po prostu chciala sie zorientowac czy nie mamy paru pustych skrzynek, bo robiac porzadki u siebie w piwnicy stwierdzila, ze bez pudelek albo skrzynek nie poradzi sobie z ta iloscia ziomowych konfitur, ktora zrobil jej maz. Moj szef z uporem kladl pestki dyni obok mlodej cebuli. Ja codziennie to musialem przekladac w inne miejsce, a on codziennie swoje – ale ja nie pozwole, by jakis wasacz z Ursynowa dyktowal mi, jak maja lezec w sklepie warzywa. I co wazne, nie pozwole by dyktowal Wam, bo ja tego nie robie dla siebie, tylko dla Was. Biore Was w swoja obrone. Nie tylko dlatego, ze sam wiem najlepiej co i jak, ale tez dlatego, ze maz tej kobiety, ktora przyszla do mnie w poszukiwaniu drewnianych skrzynek, okazal sie klarnecista. Ale o tym napisze nastepnym razem, bo zaraz mnie poniosa nerwy i wyznam prawde o tym, kto 13 lat temu ukradl moj dlugopis. Nie byle jaki dlugopis, tylko dlugopis, ktorym caly rok podpisywalem zamowienia na buraki i wczesna wiosna tez na kabaczki. Przyznaje, w przerwach w pracy rozwiazywalem nim tez krzyzowki, ale przeciez nie o to chodzi.

  9. pstrykacz9 16/06/2009 / 08:19

    Czy twoj nowy zakladzik odpiera juz szturm najlepszych z najlepszych?
    Po takim pijarze w necie na pewno przebierasz w propozycjach.
    Powodzenia!

  10. jg 15/06/2009 / 22:11

    ziutku,
    zbowid to była formacja wywodząca się bezpośrednio z ideologii walki o wolność klasy robotniczej miast i wsi.
    Taka przybudówka do komitetu centralnego NKWD czy jak tam to się nazywało.
    My walczyliśmy nie o szerzenie bolszewizmu tylko o to byś ty mógł się nauczyć historii. Ale z tego co widzę jeszcze sporo przed nami.

  11. jg 15/06/2009 / 21:29

    Adamie ,
    powody twojego odejścia z warzywniaka to rzeczywiście mały pikuś. Ta cebula obok pestek z dyni to rzeczywiście przesada ale nie aż taka by odchodzić z dobrze prosperującego interesu. Może jednak było coś bardziej szokującego w działaniach twojego szefostwa?
    Może w twoim warzywniaku, stosowano mobbing, albo dyskryminowano za rude włosy?

    Moja żona opowiedziała mi historię zakładu kosmetycznego do którego przychodziła, żeńska część dzielnicy.
    Zakład znakomicie prosperował ale zmieniło się szefostwo i zaczęło lansować swoich przydupasów, jakość usług spadła choć nowe szefostwo inwestowało w różne przedsięwzięcia.Kobiety z dzielnicy wyczuły co jest grane i jak z zakładu odeszły najlepsze kosmetyczki to pomogły im otworzyć mały zakładzik w drugiej części osiedla.
    Teraz tylko ten drugi mały zakładzik jest odwiedzany przez wszystkie panie z dzielnicy.
    Adamie w przeciwieństwie do twojej historii ta o kosmetyczkach zdarzyła się na prawdę na Saskiej Kępie.

  12. ziutek 15/06/2009 / 19:50

    Zwiazek Grup Oporu Solidarni? No ma byc taki wspolczesny ZBOWiD, tak?

  13. pstrykacz9 15/06/2009 / 18:52

    Guma doczekałeś się prozy poetyckiej na swój temat. Gratuluję.

  14. Adam Sulima 15/06/2009 / 09:09

    Niedawno odszedlem z pracy. Nie dogadywalem sie z moim szefem. Mialem dosyc proste zadanie, w koncu warzywniak to nie elektrownia atomowa, ale to jak byly ulozone pomidory na polkach naprawde nie dawalo mi spokoju. Dziwie sie sam sobie, ze wytrzymalem tam kilkanascie lat. Z innymi pracownikami sklepu tez mi bylo czasami nie po drodze. Dzis jeden z nich ma wlasny sklep, a jeszcze inny zamiast sprzedawac warzywa otworzyl wlasna szklarnie i hoduje w niej ogorki. Ja tego nie rozumiem. W kazdym razie – ludzie, apeluje do was, nie kupujcie warzyw u tego chama na Nowogrodzkiej. Kupujcie je gdzies indziej. Bo to jest bardzo zly czlowiek, najlepszym dowodem na to jest to, ze sie z nim nie moglem dogadac, ale musze przyznac, ze jego podejscie do sprzedazy warzyw, szczegolnie salaty i marchewek, wydaje mi sie zagrozeniem dla wolnosci handlu. Mnie nie interesuje to, co on robi i mam nadzieje, ze was tez nie zainteresuje. Co prawda codziennie dla pewnosci przechodze przed jego sklepem, zeby zobaczyc czy wciaz kladzie cebule w skrzynce obok pestek z dyni (on wciaz to robi!!!), ale po prostu nie moge wytrzymac jak o tym mysle.

Comments are closed.