Rozmowy z kolegami latającymi na paralotniach, na temat katastrofy w Smoleńsku są właściwie jednoznaczne. Wina pilota to bzdura. Dodam tylko, że wśród paralotniarzy są zawodowi piloci LOT-u, i ludzie którzy szykują się do bycia pilotami statków pasażerskich.
Sam latając dziś myślałem jak zachował bym się we mgle ??????????????????? Obowiązują mnie procedury – ratujące moje życie – każdy pilot to wie – od paralotniarza do pilota F-16.
fot.jg
Wystarczy być kolesiem dla którego teksty dziennikarzy telewizyjnych i apele redakcyjne oszołomów ogarniętych nienawiścią , są prawdą objawioną. Ludzie zadający proste pytania zawsze byli trochę pod prąd oficjalnym nakazom. Bardzo wygodnie jest nie myśleć, strasznie ci Macieju S. zazdroszczę takiej umiejętności, to jest dla niektórych bardzo trudna umiejętność . Czasami mam wrażenie, że dzięki nie myśleniu niektóre osoby mogą istnieć – ale to zapewne jest syndrom naszych czasów – zakładających, że wątpliwości i pytania to domena zwolenników spiskowych teorii.
Jak widac wszystko jest naprawde proste, wystarczy byc Jerzym Gumowskim.
W paralotniarstwie wygląda to tak: lecę we mgle , nie widzę ziemi , jedyne co może mnie uratować to kontakt wzrokowy z punktami odniesienia. Wyrównuję lot tak by opadanie było w granicach 1m/s. Wiem ,że na wysokościach 20 – 30 m są słupy wysokiego napięcia a poniżej 20m trafią się drzewa dachy domów i wszystko inne co może doprowadzić do katastrofy. Nie ląduję za pierwszym podejściem. Badam teren . Jeżeli latam z radiem i usłyszę z ziemi informację jesteś nad lądowiskiem nie widać cię ale ląduj – LĄDUJĘ . Cały czas patrzę na wariometr i wiem na jakiej wysokości jestem.
Oczywiście tylko wtedy gdy przed startem ustawię parametry wysokości . Jeżeli skorzystam z parametru ciśnieniowego to nie będę wiedział jak wysoko jestem ale jak nastawię parametr wysokości od poziomu startu to mam 100% pewności, że moja wysokość do ziemi jest poprawna.
jg
To była bardzo interesująca wymiana poglądów bo nie wiadomości były w niej najważniejsze .Dziękuję za cenne uwagi i stanowczość w ocenie katastrofy. Kompletnie się z Pana analizą nie zgadzam bo nie mam i niestety nigdy nie będę miał prawdziwego obrazu tego co zaszło.
Informacja : 1 °C 1 °C 98% 1026 hPa 0.5 kilometers SE 10.8 km/h / Heavy Fog
(dla godziny 9:00)”jest informacją dla godz. 9.00 – katastrofa miała miejsce od 40 do 59 minut po tej informacji , choć jak wiadomo czas katastrofy nie jest do końca pewny. Analizując historię stosunków polsko radzieckich mam prawo zadawać pytania i wątpić w oficjalne wersje narodzone 30 min po katastrofie .
Pozdrawiam i dziękuję za ciekawą rozmowę .
jg
Naprawdę bardzo przepraszam, ale wskazania stacji meteo i zeznania świadków rysują obraz _bardzo_ odmienny od tej widoczności 2500 m:
1 °C 1 °C 98% 1026 hPa 0.5 kilometers SE 10.8 km/h / Heavy Fog
(dla godziny 9:00)
Kontrolerzy nie są władni podjąć decyzji o „zamknięciu lotniska”, wbrew opiniom różnych ekspertów jest to co najwyżej potoczne określenie sytuacji, kiedy lądujące samoloty są odsyłane na inne lotniska — co według informacji ze strony rosyjskiej zostało zrobione. Zamknąć lotnisko może jego zarządca czy właściciel, a robi się to bardzo rzadko, w sytuacji uszkodzenia pasa, remontów, zalegania lodu itp. — raczej na pewno nie ze względu na złą pogodę. „Złe informacje przekazywane z wieży” to jak na razie hipoteza bez żadnego poparcia w danych — nawet te nieszczęsne nastawy wysokościomierzy barycznych musiałyby jeszcze przejść konfrontację ze wskazaniami radiowysokościomierza, odpornego na te „złe informacje”.
Może Pan sobie oczywiście odmalować obrazek kolejnego tępiciela niewygodnych pytań i propagatora jedynie słusznej prawdy, może Pan sobie snuć rojenia o zamachu, kim ja w końcu jestem żeby stawać między człowiekiem, a jego wielkim pragnieniem, żeby to Ruskie były winne. Jednak żadnymi czarami i zaklęciami nie zmieni Pan jednego podstawowego faktu: NIE PODCHODZI SIĘ DO LĄDOWANIA KIEDY WARUNKI SĄ GRUBO PONIŻEJ WSZELKICH MINIMÓW. Nie musi Pan wierzyć jakiemuś anonimowi z Internetu — niech Pan zapyta swoich znajomych z LOTu, czy WOLNO IM lądować w warunkach dwa razy poniżej minimum dla podejścia nieprecyzyjnego.
Dziękuję za rozmowę. Dla mnie EOT.
Zapewne rozsądnie jest stwierdzić , że uwarunkowania polityczno – historyczne nie maja znaczenia. Jeżeli pas startowy na lotnisku ma 2500m to na fotkach umieszczonych na moim blogu widoczność w poziomie wynosiła 2500m. Ale nie to jest dziś ważne .
Co by się stało gdyby na pytanie co było przyczyną katastrofy padła by odpowiedź – złe informacje przekazywane z wieży, błąd obsługi naziemnej, która po konsultacjach z Moskwą nie zamknęła lotniska???
Co można zrobić z informacją mówiącą o tym, że to świadome działanie służb Rosyjskich było przyczyną katastrofy?????????
Jesteśmy zmuszeni przyjąć wersję ułańskiej fantazji pilota samobójcy, dla którego własne życie i życie pasażerów nie miało znaczenia bo liczyło się wykonanie zadania. Rozumiem też, że jestem w stanie psychicznym określanym jako polska zbiorowa psychoza i wynika on z kompleksu martyrologiczno – mesjanistycznego a historia XIX i XX w w stosunkach polsko rosyjskich to pryszcz. Widzę też, że stawianie sobie pytań może być bardzo niebezpieczne i z Pana Panie gs wpisów wynika, że lepiej jest siedzieć cicho nie pytać nie myśleć tylko założyć , że prawda jest jedna. Ta prawda to ewidentna wina pilota. Dla mnie to bzdura bo tak na dobrą sprawę niczego o tym wypadku jeszcze nie wiemy.
jg
Mnie naprawdę nie interesują uwarunkowania polityczne, a już szczególnie powszechnie się teraz uwidoczniająca chęć dokopania Ruskim i opowieści o krwi na rękach etc. Nikt nie jest w stanie zaprzeczyć, że przy tym lądowaniu zostały przekroczone wszystkie możliwe normy — jeśli minimum dla lotniska przy podejściu nieprecyzyjnym wynosi 1000 m widoczności w poziomie, a jest 500 m, to nie podchodzi się do lądowania, kropka. Gdyby to był normalny cywilny lot, samolot odszedłby na inne lotnisko i nie byłoby okazji do wyciągania a szafy polskiego kompleksu martyrologiczno-mesjanistycznego. W tym kontekście opowieści o wiekach stosunków polsko-rosyjskich są czystym absurdem — gdyby katastrofa zdarzyła się np. na terytorium USA, byłby to tak samo tragiczny wypadek lotniczy. Bo to i tylko to się stało: miał miejsce tragiczny wypadek. Dorabianie sobie do niego symboliki, wymowy i nawet rosyjskiej odpowiedzialności jest wyłącznie objawem polskiej zbiorowej psychozy.
Na dziś nie mam kategorycznych i 100% pewnych rozwiązań. Mam wielki pakiet pytań i czekam na odpowiedzi. Nie kupiłem pierwotnej , powstałej 30min. po katastrofie teorii zwalającej winę na pilota. Analizując historię stosunków polsko – rosyjskich nie mam podstaw by obdarzyć zaufaniem raport wypuszczony przez rosyjską komisję.
Odpowiedź na pytanie co się tak na prawdę stało jest raczej nie możliwa. Wersja winy pilota jest jedyną neutralną i jedyną możliwą do ogłoszenia. Każda inna wersja jest nie do pomyślenia bo jej skutki mogą być nie obliczalne. Dziś wiemy, że próba otrucia prezydenta Ukrainy Juszczenki była związana z dążeniem Rosji do ponownego przejęcia kontroli nad Ukrainą . Co też się stało dwa dni temu, ale wtedy gdy Juszczenko leczył się w Szwajcarii oficjalna wersja wykluczała udział służb specjalnych Rosji. Pojmowanie tej katastrofy w kategoriach błędu pilota i nieszczęśliwego wypadku odrywa ją od kontekstu trwających wieki stosunków Polski z Rosją – tą carską i tą radziecką . Po dwudziestu latach od wyjazdu armii czerwonej z naszego kraju na Rosyjskiej ziemi stało się to co się stało i bez względu jaka będzie oficjalna wersja ma to historyczne znaczenie i będzie ważne przez następne stulecia.
Jak już pisałem, dywagacje o szczegółach nie mają żadnego znaczenia. Hipoteza błędnego nastawienia wysokościomierzy barycznych, jak Pan zapewne doczytał, również natychmiast generuje nowe pytania — informacja o ciśnieniu jest podawana kilkukrotnie, zawiera zawsze samą liczbową wartość, kwalifikację typu (QNH/QFE), jednostkę miary (hPa/mmHg). Jest kwitowana przez załogę samolotu. Pilot dobrze znał rosyjski. Trochę zbyt wiele na raz musiałoby być tych błędów. Cała seria.
Nie da się zaprzeczyć, że warunki na lotnisku w chwili podejścia były znacznie poniżej wszelkich minimów — lądowanie w ogóle nie powinno się było odbyć. Ponawiam propozycję: niech Pan zapyta kolegów-pilotów LOT czy WOLNO im podjąć w takiej sytuacji decyzję o lądowaniu (jeśli nie jest to sytuacja awaryjna). Cała reszta teorii i gdybania, które rozstrzygnie zapewne dopiero raport rosyjskich i polskich komisji, nie ma już znaczenia. Nie powinni byli w ogóle zaczynać tego lądowania, kropka.
Z bardzo ciekawej rozmowy na lotnictwo.net wynika też, że „Jeśli ciśnienie było podane w innej jednostce, przeliczał zapewne jeden z członków załogi i podał nową wartość pozostałym. Błąd na tym etapie spowodowałby zapewne błędne nastawienie wszystkich wysokościomierzy. ” oraz sporo innych rzeczy, dotyczących jakości obsługi naziemnej i przygotowania lotniska. Kilka ciekawych lub kontrowersyjnych wypowiedzi ocenzurowano i nie napisano albo nie doczytałem, że w Rosji w Smoleńsku zginęli wszyscy dowódcy sił zbrojnych RP z szefem sztabu i zwierzchnikiem sił zbrojnych- prezydentem oraz prawie całą jego kancelarią . To jak na razie jest jedynym nie podważalnym faktem.
Cała reszta teorii nawet ta pierwsza najbardziej forsowana jest nie potwierdzona .
jg
Nie napisałem nic o teoriach spiskowych. Nie da się jednak zaprzeczyć faktom — załoga rozpoczęła podejście do lądowania w warunkach grubo poniżej wszelkich minimów. Proszę zapytać swoich kolegów z LOTu, czy _wolno im_ podejmować w takich warunkach decyzję o lądowaniu w sytuacji innej niż awaryjna. To jest rzeczywista przyczyna katastrofy, niezależnie od Pańskiej sugerującej medialną zmowę demagogii. Polecam rozmowy pilotów na http://lotnictwo.net.pl/3-tematy_ogolne/15-wypadki_i_incydenty_lotnicze/24626-2010_04_10_tu_154_samolot_prezydenta_rp_rozbil_sie_pod_smolenskiem.html — wątek jest długi, ale wnioski z rozmów raczej jednoznaczne.
Rozumiem, że każda inna interpretacja tej tragicznej katastrofy jest nie dopuszczalna i śmierdzi spiskową teorią. Nie będę ukrywał, że 10 kwietnia o godz. 10.30 kiedy było już wiadomo o katastrofie usłyszałem zarówno z radia jak i z telewizora analizę przyczyn katastrofy zmierzającą dokładnie w kierunku opisanym w komentarzu gs.
Oznacza to, że już 10 kwietnia o10.30 wiadomo było kto zawinił.
Z całym szacunkiem dla paralotniarzy i ich przyjaciół, w smoleńskiej katastrofie wina pilota (załogi) to zdecydowanie najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń. Samolot podchodził do lądowania w warunkach poniżej wszelkich minimów — dywagacje na temat szczegółowych przyczyn kontrolowanego zderzenia z ziemią (CFIT) mają drugorzędne znaczenie: w warunkach jakie według dostępnych informacji panowały na lotnisku, podejście do lądowania było zlekceważeniem wszelkich zasad bezpieczeństwa. Pilot cywilny w rejsowym locie zostałby pociągnięty do odpowiedzialności już za sam fakt podjęcia w takich warunkach decyzji o lądowaniu. Tło sprawy jest znacznie szersze i obejmuje również kwestie systemu szkolenia pilotów wojskowych i stosunków panujących w 36 pułku specjalnym (czy nawet ogólniej w siłach powietrznych), ale to nie zmienia faktu, że po prostu nie powinno ich tam być. To lądowanie nie powinno się w ogóle zacząć.