Nie pomylilem. Jesli to wszystko prawda, to skonsultuj sie z prawnikiem, bo za lamanie podstawowych zasady prawa pracy moze wywalczysz jakies odszkodowanie. Myslisz, ze na jakiej podstawie sie wygrywa procesy z supermarketami albo inna Biedronka?
guma04/03/2010 / 14:36
Edi, pomyliłeś kodeksy
Edi04/03/2010 / 09:40
PS.
Skoro bylo lamane prawo, to chyba mozesz zostac pociagniety do odpowiedzialnosci, jesli nie zawiadomiles organow scigania o przestepstwie.
jajo04/03/2010 / 08:29
„Prymitywne metody zarządzania ludźmi, chamskie odzywki do podwładnych, brak kontaktu z szefostwem, postępująca degradacja zawodowa, oszukiwanie fotografów na wierszówce, nie informowanie o planach na przyszłość a w końcu dysponowanie czyjąś pracą twórczą bez zgody autora.”
:)))
guma03/03/2010 / 19:42
To też jest końcowa uwaga. Zaraz się okaże, ze to ja zbierałem haki na wszystkich z PO i GW, bo jestem podobny do bliźniaków.
Taką łatkę (też) chcą mi dokleić -ci których nie lubię . To jest ich metoda tą metodą systematycznie wykańczają ludzi w tym bliźniaków.
Moją dewizą jest to, że nie trzeba na nikogo zbierać haków – los sam się o to postara. Muszę też po raz kolejny napisać i to chyba dużymi literami. NIKT MNIE W WYBORCZEJ NIE SKRZYWDZIŁ. To co się tam działo w ostatnich latach było nie do zaakceptowania. Prymitywne metody zarządzania ludźmi, chamskie odzywki do podwładnych, brak kontaktu z szefostwem, postępująca degradacja zawodowa, oszukiwanie fotografów na wierszówce, nie informowanie o planach na przyszłość a w końcu dysponowanie czyjąś pracą twórczą bez zgody autora. To były podstawowe przyczyny odejścia z Gazety.
I jeszcze jedno , dziś żyję n o r m a l n y m życiem . W gronie bardzo fajnych ludzi.
Edi03/03/2010 / 11:03
Koncowa uwaga przy okazji tej dyskusji: Do mnie tez dochodza rozne historie z dzialu foto Gazety, i nie podwazam tego, ze dzieja sie tam czasem dziwne rzeczy i w moich oczach bynajmniej Twoj byly szef nie jest wzorem cnot. Ale mi chodzi o cos innego – trzymajmy sie po prostu faktow, jesli cos jest do potwierdzenia albo sprawdzenia to rozmawiajmy o tym, ale jakies abstrakcyjne rozwazania lub oskarzenia na zasadzie „sa na niego haki” zostawmy politykom. Troche tak to wyglada. Wiem, Ciebie to nie musi interesowac, bo to jest Twoj blog i mozesz pisac co i jak chcesz. To prawda. Pisze to wszystko z pozycji obserwatora, ktory ma wrazenie, ze albo zostales bardzo skrzywdzony w Wyborczej i do dzisiaj zyjesz glownie tym, albo czesto naginasz troche rzeczywistosc do tej wlasnie wersji.
guma03/03/2010 / 10:09
Miejsce w którym jestem obecnie jest „duszne” i „ciepłe”, nareszcie pracuję z fajnymi ludźmi.
Co do mojego „trolowania”, moi koledzy z Gazety są zastraszeni i boja się mówić publicznie co myślą.W prywatnych rozmowach ze mną zarówno dziś jak i rok temu o swoim szefie wyrażają się w sposób nie nadający się do publikacji.
Co do mojej skromnej osoby to jestem blogerem i fascynatem internetowych dyskusji. Jeżeli ktoś chce by było to „trolowaniem” to jego problem nie mój.
Edi03/03/2010 / 09:22
Czy znasz jakas korporacje ktora jest „duszna” i ciepla? Bo z mojego doswiadczenia wychodzi ze takiej nie ma, wiec moze po prostu zle oceniles sytuacje zostajac w Gazecie kilkanascie lat temu? Znow nie bede nikogo bronil, choc nie znam tych osob ani ich motywow, to czytajac te wypowiedzi moge stwierdzi, ze to chyba Twoje pobozne zyczenia (albo ewentualnie zupelna naiwnosc) jesli chodzi o to, ze jestes atakowany za to ze masz wlasne zdanie i ze je prezentujesz.
Nie masz racji jesli chodzi o podpisywanie sie imieniem i nazwiskiem. Oceniaj osoby po tym, co pisza, a nie jak sie podpisuja. Wyjawie tez powod dla ktorego sie nie podpisuje – koledzy, ktorzy dyskutuja z Toba otwarcie sa pozniej krytykowani w prywatnych rozmowach. Ogolnie panuje przekonanie, ze jestes tzw. internowym trolem, ktorego nie nalezy karmic.
guma02/03/2010 / 20:01
Jest taki blog, na którym czasami pisuję o fotografii. Moje wpisy natychmiast zaczynają być komentowane przez bardzo konkretnych ludzi. Występują tak jak ty, jako anonimowi dyskutanci. Jakiś „helen-a”, „barabasz”, „nata …coś tam”, piszą właściwie tylko po to by się dopieprzyć do niejakiego Gumowskiego, który ma czelność mieć własne zdanie i jawnie je prezentuje. To taka sfora piesków szczekających bo im powiedziano „bierz go, bierz go”.
Ja rozumiem, że krytyka nieskazitelnej i wspaniałej Gazety Wyborczej z jej działem foto jest niedopuszczalna i grozi poważnymi konsekwencjami. Tylko, że to już nie jest Gazeta Wyborcza a zimna, bezduszna korporacja Agora w której dopuszczono do władzy nie niskich a małych „ludzików” parafrazując naszego ministra od zagranicy.
Gdybym pisywał na ścianie w toalecie to nie podpisywałbym
się imieniem i nazwiskiem tylko używałbym niku np. Edi
Edi02/03/2010 / 18:43
Rozumiem, ze pewnie zostaly popelnione bledy i nie zamierzam nikogo bronic. Ziarno prawdy pewnie gdzies w tym wszystkim jest. Nie rozumiem dlaczego uzywasz slow takich jak „ludziki”, „pieski”, itd – to sa niskich lotow zlosliwosci ktore sprawiaja, ze wygladasz jakbys codziennie rano wstawal z lozka wkurzony na swojego starego szefa. Zachowujesz sie troche jak uczen piatej klasy szkoly podstawowej, ktory przez nastepne trzy lata zyje tylko i wylacznie tym, ze pan od historii zlapal go na sciaganiu, i do konca swiata pisze na scianie w toalecie, ze go nienawidzi.
guma01/03/2010 / 21:00
No dobrze źle sformułowałem odpowiedź. Można mieć dobre wykształcenie i spory zasób wiedzy teoretycznej i nie mieć pojęcia o edytowaniu fotografii prasowej. Nie wiem czy wiesz ale kiedy zawód fotoedytora powstawał w naszym kraju, a było to w Gazecie, głównym założeniem było to by osoba edytująca nie znała się na fotografii. Zakładano, że tylko takie osoby będą wybierały fotki podobające się ludzkości. Te zasady na 100% dotyczyły wyboru szefostwa działu. Dziś jak widzę eksperyment z przypadkowymi fotoedytorami został zakończony bo fotki do gazety wybierają redaktorzy.
Zbyt dobrze znam tzw. fotoedytorów np. od Obciachów czy byłych od Formatu by mieć do nich szacunek zawodowy.
Znam za to znakomitych specjalistów od edycji, którzy w GW nigdy nie zostali dopuszczeni do prawdziwego edytowania.
Co do przypadkowych ludzików to nie wiem czego nie rozumiesz. Przypadkowe ludziki, nie z tej bajki, było ich sporo, jak komety przelatywały przez dział foto i nikt już o nich nie pamięta.
Edi01/03/2010 / 19:25
Nie rozumiem – to podwazasz ich kompetencje czy nie? Najpierw piszesz, ze nie maja pojecia o fotoedycji, a zaraz potem ze nie podwazasz kompetencji? I co to znaczy „ludzikow”?
guma01/03/2010 / 09:59
To jest właśnie insynuacja, bo spieranie się o wybory nie jest podważaniem kompetencji.
fotkaK.01/03/2010 / 00:57
Czy to ta sama Kinga i ta sama Beata, o których, na ich własnych blogach pisałeś wielokrotnie że nie znają się na fotografii?
guma28/02/2010 / 22:13
To nie ja mam z nimi na pieńku , tylko oni mają problem z fotoedycją .W GW nie ma profesjonalnych fotoedytorów , jest Beata , Kinga i grupa przypadkowych ludzików , którzy nie mają pojęcia o fotoedycji.
Edi28/02/2010 / 21:55
Z tymi fotoedytorami tez masz chyba na pienku – moze sie zdecyduj czy edytuja i sa pseudo-edytorami, czy nie edytuja, bo im szef nikt nie pozwala. Mozna sie pogubic.
guma28/02/2010 / 15:11
Oj Edi dociekliwy jesteś . Szef działu foto GW działając na szkodę własnej firmy zablokował moje fotki w Agencji Gazeta. Agencja nie zarabia ale wróg nr 1 czyli ja też nie zarabiam. Prymitywna zemsta na zasadzie „na złość mamie wyrwę sobie zęba”.
Fotki w wewnętrznych zasobach GW najprawdopodobniej nie zostały zablokowane, bo być może, są jeszcze na Czerskiej ludzie którzy mogą zadać niewygodne pytanie „a gdzie są fotki gumy?” Jak wiadomo odsunięto już fotoedytorów od edycji i do zasobów mają dostęp redaktorzy i dziennikarze. Oni wybierają fotki, może dla tego coś mojego zostało wykorzystane.
Edi28/02/2010 / 12:40
Mam „pytanie dodatkowe” w temacie tych aresztowanych zdjec. Dlaczego Twoj wrog publiczny numer jeden, czyli byly szef, nie zaaresztowal wszystkich zdjec? Takie dywanowe rozwiazanie chyba byloby latwiejsze i skuteczniejsze? Widze ze Twoje zdjecia sa wciaz wykorzystywane (ostatnie 2 dni temu widzialem), wiec troche nie rozumiem czy przypadkiem nie jest to kolejny potencjalny dowod na to, ze cala ta sprawa jest Twoim osobistym urojeniem…
pracujemy nad pozwem zbiorowym 🙂
Nie pomylilem. Jesli to wszystko prawda, to skonsultuj sie z prawnikiem, bo za lamanie podstawowych zasady prawa pracy moze wywalczysz jakies odszkodowanie. Myslisz, ze na jakiej podstawie sie wygrywa procesy z supermarketami albo inna Biedronka?
Edi, pomyliłeś kodeksy
PS.
Skoro bylo lamane prawo, to chyba mozesz zostac pociagniety do odpowiedzialnosci, jesli nie zawiadomiles organow scigania o przestepstwie.
„Prymitywne metody zarządzania ludźmi, chamskie odzywki do podwładnych, brak kontaktu z szefostwem, postępująca degradacja zawodowa, oszukiwanie fotografów na wierszówce, nie informowanie o planach na przyszłość a w końcu dysponowanie czyjąś pracą twórczą bez zgody autora.”
:)))
To też jest końcowa uwaga. Zaraz się okaże, ze to ja zbierałem haki na wszystkich z PO i GW, bo jestem podobny do bliźniaków.
Taką łatkę (też) chcą mi dokleić -ci których nie lubię . To jest ich metoda tą metodą systematycznie wykańczają ludzi w tym bliźniaków.
Moją dewizą jest to, że nie trzeba na nikogo zbierać haków – los sam się o to postara. Muszę też po raz kolejny napisać i to chyba dużymi literami. NIKT MNIE W WYBORCZEJ NIE SKRZYWDZIŁ. To co się tam działo w ostatnich latach było nie do zaakceptowania. Prymitywne metody zarządzania ludźmi, chamskie odzywki do podwładnych, brak kontaktu z szefostwem, postępująca degradacja zawodowa, oszukiwanie fotografów na wierszówce, nie informowanie o planach na przyszłość a w końcu dysponowanie czyjąś pracą twórczą bez zgody autora. To były podstawowe przyczyny odejścia z Gazety.
I jeszcze jedno , dziś żyję n o r m a l n y m życiem . W gronie bardzo fajnych ludzi.
Koncowa uwaga przy okazji tej dyskusji: Do mnie tez dochodza rozne historie z dzialu foto Gazety, i nie podwazam tego, ze dzieja sie tam czasem dziwne rzeczy i w moich oczach bynajmniej Twoj byly szef nie jest wzorem cnot. Ale mi chodzi o cos innego – trzymajmy sie po prostu faktow, jesli cos jest do potwierdzenia albo sprawdzenia to rozmawiajmy o tym, ale jakies abstrakcyjne rozwazania lub oskarzenia na zasadzie „sa na niego haki” zostawmy politykom. Troche tak to wyglada. Wiem, Ciebie to nie musi interesowac, bo to jest Twoj blog i mozesz pisac co i jak chcesz. To prawda. Pisze to wszystko z pozycji obserwatora, ktory ma wrazenie, ze albo zostales bardzo skrzywdzony w Wyborczej i do dzisiaj zyjesz glownie tym, albo czesto naginasz troche rzeczywistosc do tej wlasnie wersji.
Miejsce w którym jestem obecnie jest „duszne” i „ciepłe”, nareszcie pracuję z fajnymi ludźmi.
Co do mojego „trolowania”, moi koledzy z Gazety są zastraszeni i boja się mówić publicznie co myślą.W prywatnych rozmowach ze mną zarówno dziś jak i rok temu o swoim szefie wyrażają się w sposób nie nadający się do publikacji.
Co do mojej skromnej osoby to jestem blogerem i fascynatem internetowych dyskusji. Jeżeli ktoś chce by było to „trolowaniem” to jego problem nie mój.
Czy znasz jakas korporacje ktora jest „duszna” i ciepla? Bo z mojego doswiadczenia wychodzi ze takiej nie ma, wiec moze po prostu zle oceniles sytuacje zostajac w Gazecie kilkanascie lat temu? Znow nie bede nikogo bronil, choc nie znam tych osob ani ich motywow, to czytajac te wypowiedzi moge stwierdzi, ze to chyba Twoje pobozne zyczenia (albo ewentualnie zupelna naiwnosc) jesli chodzi o to, ze jestes atakowany za to ze masz wlasne zdanie i ze je prezentujesz.
Nie masz racji jesli chodzi o podpisywanie sie imieniem i nazwiskiem. Oceniaj osoby po tym, co pisza, a nie jak sie podpisuja. Wyjawie tez powod dla ktorego sie nie podpisuje – koledzy, ktorzy dyskutuja z Toba otwarcie sa pozniej krytykowani w prywatnych rozmowach. Ogolnie panuje przekonanie, ze jestes tzw. internowym trolem, ktorego nie nalezy karmic.
Jest taki blog, na którym czasami pisuję o fotografii. Moje wpisy natychmiast zaczynają być komentowane przez bardzo konkretnych ludzi. Występują tak jak ty, jako anonimowi dyskutanci. Jakiś „helen-a”, „barabasz”, „nata …coś tam”, piszą właściwie tylko po to by się dopieprzyć do niejakiego Gumowskiego, który ma czelność mieć własne zdanie i jawnie je prezentuje. To taka sfora piesków szczekających bo im powiedziano „bierz go, bierz go”.
Ja rozumiem, że krytyka nieskazitelnej i wspaniałej Gazety Wyborczej z jej działem foto jest niedopuszczalna i grozi poważnymi konsekwencjami. Tylko, że to już nie jest Gazeta Wyborcza a zimna, bezduszna korporacja Agora w której dopuszczono do władzy nie niskich a małych „ludzików” parafrazując naszego ministra od zagranicy.
Gdybym pisywał na ścianie w toalecie to nie podpisywałbym
się imieniem i nazwiskiem tylko używałbym niku np. Edi
Rozumiem, ze pewnie zostaly popelnione bledy i nie zamierzam nikogo bronic. Ziarno prawdy pewnie gdzies w tym wszystkim jest. Nie rozumiem dlaczego uzywasz slow takich jak „ludziki”, „pieski”, itd – to sa niskich lotow zlosliwosci ktore sprawiaja, ze wygladasz jakbys codziennie rano wstawal z lozka wkurzony na swojego starego szefa. Zachowujesz sie troche jak uczen piatej klasy szkoly podstawowej, ktory przez nastepne trzy lata zyje tylko i wylacznie tym, ze pan od historii zlapal go na sciaganiu, i do konca swiata pisze na scianie w toalecie, ze go nienawidzi.
No dobrze źle sformułowałem odpowiedź. Można mieć dobre wykształcenie i spory zasób wiedzy teoretycznej i nie mieć pojęcia o edytowaniu fotografii prasowej. Nie wiem czy wiesz ale kiedy zawód fotoedytora powstawał w naszym kraju, a było to w Gazecie, głównym założeniem było to by osoba edytująca nie znała się na fotografii. Zakładano, że tylko takie osoby będą wybierały fotki podobające się ludzkości. Te zasady na 100% dotyczyły wyboru szefostwa działu. Dziś jak widzę eksperyment z przypadkowymi fotoedytorami został zakończony bo fotki do gazety wybierają redaktorzy.
Zbyt dobrze znam tzw. fotoedytorów np. od Obciachów czy byłych od Formatu by mieć do nich szacunek zawodowy.
Znam za to znakomitych specjalistów od edycji, którzy w GW nigdy nie zostali dopuszczeni do prawdziwego edytowania.
Co do przypadkowych ludzików to nie wiem czego nie rozumiesz. Przypadkowe ludziki, nie z tej bajki, było ich sporo, jak komety przelatywały przez dział foto i nikt już o nich nie pamięta.
Nie rozumiem – to podwazasz ich kompetencje czy nie? Najpierw piszesz, ze nie maja pojecia o fotoedycji, a zaraz potem ze nie podwazasz kompetencji? I co to znaczy „ludzikow”?
To jest właśnie insynuacja, bo spieranie się o wybory nie jest podważaniem kompetencji.
Czy to ta sama Kinga i ta sama Beata, o których, na ich własnych blogach pisałeś wielokrotnie że nie znają się na fotografii?
To nie ja mam z nimi na pieńku , tylko oni mają problem z fotoedycją .W GW nie ma profesjonalnych fotoedytorów , jest Beata , Kinga i grupa przypadkowych ludzików , którzy nie mają pojęcia o fotoedycji.
Z tymi fotoedytorami tez masz chyba na pienku – moze sie zdecyduj czy edytuja i sa pseudo-edytorami, czy nie edytuja, bo im szef nikt nie pozwala. Mozna sie pogubic.
Oj Edi dociekliwy jesteś . Szef działu foto GW działając na szkodę własnej firmy zablokował moje fotki w Agencji Gazeta. Agencja nie zarabia ale wróg nr 1 czyli ja też nie zarabiam. Prymitywna zemsta na zasadzie „na złość mamie wyrwę sobie zęba”.
Fotki w wewnętrznych zasobach GW najprawdopodobniej nie zostały zablokowane, bo być może, są jeszcze na Czerskiej ludzie którzy mogą zadać niewygodne pytanie „a gdzie są fotki gumy?” Jak wiadomo odsunięto już fotoedytorów od edycji i do zasobów mają dostęp redaktorzy i dziennikarze. Oni wybierają fotki, może dla tego coś mojego zostało wykorzystane.
Mam „pytanie dodatkowe” w temacie tych aresztowanych zdjec. Dlaczego Twoj wrog publiczny numer jeden, czyli byly szef, nie zaaresztowal wszystkich zdjec? Takie dywanowe rozwiazanie chyba byloby latwiejsze i skuteczniejsze? Widze ze Twoje zdjecia sa wciaz wykorzystywane (ostatnie 2 dni temu widzialem), wiec troche nie rozumiem czy przypadkiem nie jest to kolejny potencjalny dowod na to, ze cala ta sprawa jest Twoim osobistym urojeniem…