Obiadek czwartkowy

Kiedyś , wzorem innych , mój dziadek Marian organizował takie obiadki czwartkowe , na których omawiano sprawy ważne i mniej ważne.

Coś mi się zdaje, że znowu czegoś nie rozumem i będę musiał poprosić życzliwych o oświecenie. Stara szkoła fotografii, z której się wywodzę wpoiła we mnie pewne podstawowe zasady myślenia o tworzeniu pojedynczych i złożonych obrazów tzw. fotoreportaży. Co do pojedynczych , to podstawowym kierunkiem tworzenia było myślenie – dobra fotografia to fotografia mądra czyli mądrze opowiadająca ten unikalny moment w , którym decydujemy się na naciśnięcie migawki. Z fotoreportażem jest trochę gorzej, bo nie dość że musi składać się z kilku mądrych fotografii to jeszcze tak samo jak w reportażu pisanym, musi mieć jakiś ciąg logiczny.  Jakąś myśl przewodnią, zaczynającą się od mocnego uderzenia, potem rozwiniętą i spuentowaną. Wspaniale jest gdy taki materiał nosi piętno indywidualnego postrzegania autora i jego nie powtarzalny styl.  Tylko czy dziś na kursach i w szkołach fotograficznych ktoś tego uczy? Jeśli tak – to mało kto tego słucha i mamy co mamy.

Albo zbiór fotek pt: „panie G i ich łazienki”  , albo „rudzielcy w wieku 30 lat” albo „dziewczynki z lalkami”. Czasami mamy do czynienia ze zbiorem przypadkowych fotek nie wyróżniających się niczym szczególnym, wybranych dość chaotycznie i bez logiki. To wszystko nie są FOTOREPORTAŻE .

To takie czwartkowe rekolekcje na bazie jednego z dodatków jednej z gazet.

A fotografia wakacyjna z pozdrowieniami.

JG010072013-45